Czarodzieje moi kochani!
No nie zdążyłam
napisać rozdziału, ale obiecałam, że wstawię ten post, jeżeli tego nie zrobię.
W każdym razie
właśnie wróciłam z Londynu i jestem tak totalnie zakochana w tym mieście, że
zaczynam zbierać kasę na przeprowadzkę.
Jest tam tak
niewiarygodna różnorodność ludzi pod względem etnicznym i kulturowym, że
naprawdę że zaczęłam trochę wątpić w poprawność postaciową mojego opowiadania.
U mnie w opowiadaniu są ze dwie ciemne osoby – zupełnie zapomniałam o
hindusach, Japończykach, Indianach i arabach. Dodatkowo Polakach! LUDZIE
PIERWSZEGO DNIA BYŁAM W TRZECH KNAJPACH I ZA KAŻDYM RAZEM OBSŁUGIWAŁ NAS JAKIŚ
POLAK.
Kolejna rzecz, to
sam pomysł J. K. Rowling na stworzenie świata magicznego nie był jakoś
specjalnie trudny do wymyślenia, co stwierdziłam, chodząc sobie po ulicach Londynu.
We wszystkich angielskich szkołach mundurki są obowiązkowe, co samo w sobie wygląda
dość interesująco, ale dodatkowo mogę powiedzieć, że 1 na 20 nastolatków ma
włosy pofarbowane na jakiś dziwny kolor typu niebieski, zielony czy żółty
(chodzi mi o taki fosforyzujący kolor zakreślaczy).
No ale J. K.
napisała Pottera, więc 1 na 40 nastolatków nosi spokojnie szalik któregoś z
hogwardzkich domów, bluzy z insygniami śmierci, breloczki do torebek z logiem Hogwartu,
skarpetki ze złotymi zniczami (ja osobiście nosiłam większość czasu czarny
kapelusz czarownicy – nikt nie zwracał na mnie uwagi, to najwyraźniej jest tam
naturalne). No ale to nie jest problemem, problemem był stary gość z długą siwą
brodą do pasa w długim do ziemi czarnym płaszczu i szaliku Ravenclaw. Nie dam
sobie za to uciąć dłoni, ale jestem pewna, że miał przy sobie różdżkę.
Możliwe, że
zauważałam te rzeczy po prostu ze względu na fakt, że to tam powstała najlepsza
książka na świecie, ale nie sadzę, by w Warszawie łatwo można było znaleźć
staruszka w sukni w kwiaty albo gościa noszącego futrzany płaszcz i chyba nic
więcej poza klapkami.
Co jeszcze? A,
wpadłam przypadkiem na Camerona, wiecie, tego byłego premiera. Albo to on wpadł
na mnie. Czytałam właśnie mapę, stojąc na ulicy, a ten pan mnie potrącił i
nawet przeprosił. Ciekawe, nie?
Niżej macie parę
zdjęć i taki krótki headcannon, na którego pomysł wpadłam wczoraj wieczorem,
który jest całkiem dobrym połączeniem światów Percy’ego i Harry’ego.
A za tydzień
postaram się wstawić rozdział z balem sylwestrowym. Albo za dwa, żeby potem nie
było, że znów was zawiodłam.
Dość długo
zastanawiałam się, czy wstawić swoje własne zdjęcia, ale stwierdziłam, że jeśli
już kiedyś, to przy pożegnaniach, gdy zakończę bloga ;).
A, jeszcze jedna
rzecz! Czy ktoś z was oglądał A Very Potter Musical? Jeżeli nie, to musicie to
obejrzeć. To obowiązek każdego potterheada.
I teraz czas na parę zdjęć. Nie pokażę wam tych takich banalnych, typu big ben czy coś, bo to sobie możecie znaleźć w internecie. Tu macie głównie to, co uznałam za fajne :D (a raczej małą część tego wszystkiego, nie chcę was zanudzić. Cały Londyn był zajedwabisty).
Taki sobie domek wyglądający jak dziurawy kocioł który mi się strasznie spodobał |
Dwaj siedzący na dachu nastolatkowie :D (na zdjęciu tego nie widać, ale to było jakieś 30 piętro |
Dom Sherlocka Holmesa (książkowego, aczkolwiek serial jest świetny i polecam) |
No czas na Warner Brosa - nie muszę mówić co to |
To zapewne też rozpoznajecie |
All Destinations (nothing underwater) |
Muggles |
Świstoklik |
Rule number 1: no boys (unless they're cute) Rule number 2: no alcohol (unless there's plenty to go around) Rule number 3: no parties (unless Umbridge is invited!) |
Nie byłam na przedstawieniu, ale teatr widziałam :D. Śliczny jest. |
Ogólnie takich sklepów są miliony, więc, jak mówiłam, nie dziwię się, że Rowling wymyśliła tego Pottera. (w środku było niewiarygodnie) |
I taki krótki
fanfick, o którym mówiłam wyżej:
Wyobraźcie sobie,
że Percy Jackson i Harry Potter są w prawie tym samym wieku i przypadkiem
poznają się w internecie w wieku 10 lat. Zostają przyjaciółmi internetowymi.
Oboje wychowują
się w rodzinach, które niezbyt ich lubią (Harry u Dursleyów a Percy u śmierdziela
Gabe’a), są dręczeni w szkole i wokół obu z nich dzieją się czasami dziwne
rzeczy. Szybko zaczynają się ze sobą dogadywać i dzielą się ze sobą swoimi różnymi
historiami i obawami. Harry kontaktuje się z Percy’m albo z publicznej
biblioteki, albo gdy uda mu się dostać się do jakiegoś komputera, a Percy robi
to samo za pomocą telefonu czy czegoś takiego. Wyobraźcie sobie ich rozmowę:
Harry: Ej, nie
uwierzysz, co się dziś wydarzyło. Uciekałem przed Dudley’em i jego bandą i
zapędzili mnie w ślepy zaułek. Nie wiedziałem, co robię, skoczyłem i nagle znalazłem
się na dachu dwa piętra wyżej. To
było dziwne.
Percy: Ej, u mnie
terz było dziś dziwnie. Byliśmy z klasą na basenie i Wielki Tim postanowił
sprawdzić, jak długo mogę wytrzymać pod wodą bez oddechu. No i tżymał mnie tam
dobre pięć minut. Nikt mi nie chce uwierzyć, ale jestem pewny, rze oddychałem pod wodą.
Harry: Dude, I know
what you feel. Oni oskarżyli mnie, że niszczę mienie szkoły.
Percy: Gdy
powiedziałem nauczycielce, rze trzymali mnie pięć minut pod wodą stwierdziła,
rze kłamię i chcę wrobić Tima.
Harry: Co jest z
nami nie tak?
Percy: Nwm, mam
wrarzenie rze świat się zmuwił przeciw nam.
Albo czasami mają
gorsze dni. Kiedy Gabe się upija. Gdy Dursley’owie są wyjątkowo wkurzeni na
Harry’ego.
Percy: Harry,
Gabe się ópił mama mi napisała. Boję się wracać do domu.
Percy: Harry?
Harry, boję się, rze znuw mnie pobije.
Percy: Mam
nadzieję, że nie ma przy sobie papierosuw.
Percy: Zaczęło
padać, ale nie chcę tam wracać.
Percy: Nie wiem
co robić.
Harry (następnego
dnia): Strasznie przepraszam, że nie odpisałem! Coś się stało z ubraniami
Dudleya, że wszystkie stały się różowe i oni mnie o to obwinili. Zamknęli mnie
pod schodami na tydzień, prawie nic nie jadłem.
I wtedy Harry
nagle dostaje list z Hogwartu i mówi Percy’emu, że nie będą się mogli dłużej
kontaktować w ciągu roku szkolnego. A Percy trafia do obozu Herosów, więc
wakacje też odpadają. Ich kontakt zanika.
I wtedy, już po
bitwie o Hogwart, po pokonaniu Gaji, Percy przegląda stare rzeczy i nagle
znajduje wiadomości, które wymieniali ze sobą oboje, gdy byli jeszcze mali.
Stwierdza, że chcę się wreszcie spotkać z tym drugim chłopakiem, jeżeli ten
jeszcze żyje. Wie, że jego życie potoczyło się dobrze, ma dziewczynę i wielu
przyjaciół, ale też wie, że Harry’emu mogło nie pójść w życiu tak dobrze. Stwierdza,
że może odnowić kontakty z tym śmiertelnikiem i ponownie zostać jego
przyjacielem, żeby tamten nie był sam. Wie, że pozostała siódemka też go
zaakceptuje.
Udaje im się
ponownie skontaktować. Umawiają się na spotkanie na Long Island (Harry
postanawia się tam teleporotować, jemu jest łatwiej niż Percy’emu).
I zaczynają gadać
gdzieś w jakiejś restauracji o swoich życiach. Że oboje mają dziewczyny,
przyjaciół. Że są szczęśliwi. Ale oboje myślą o tym drugim, że jest zwykłym
śmiertelnikiem. I wtedy wywiązuje się taka rozmowa:
Harry: U mnie
jest teraz super, ale wszystko się strasznie pokomplikowało. Nie mogę ci o
niczym powiedzieć, ale moje życie było naprawdę dziwne.
Percy: Twoje
życie jest dziwne? Uwierz mi, na pewno nie masz gorzej niż ja.
Harry: Ach tak?
Nie sądzę, by twoje życie było dziwniejsze.
Percy: Harry, ja
rozumiem, że masz ciekawe życie, ale moje jest strasznie dziwne.
Harry: Percy,
muszę cię zmartwić, ale moje życie jest dużo dziwniejsze.
Percy: Wiesz, mój
tata wcale nie był tym , kim myślałem, że był. I dlatego moje życie jest
dziwne.
Harry: Wiesz, moi
oboje rodzice nie byli tymi, kim myślałem, że byli. I dlatego moje życie jest
dziwne.
Percy: Ja nie
jestem tym, kim myślałem, że jestem.
Harry: To tak jak
ja.
Percy: Nie,
Harry, nie rozumiesz, moje życie jest dziwne pod względem magicznym.
Harry: Co ty
wiesz o magii.
Percy: Dość dużo,
uratowałem świat!
Harry: Ty też?
Czekaj, co tu się dzieje?
I wtedy
opowiadają sobie swoje historie nawzajem. I Percy wie, że istnieją bogowie Greccy, Rzymscy, Egipscy, Nordyccy i jeszcze to.
I reakcja Percy'ego wygląda mniej więcej tak:
No cusz mogę rzec...
OdpowiedzUsuńKomentuję!
Jak pisałam wcześniej - masz super pomysły.
I
eee
chyba mi się limit na komentarze wyczerpał...
Kocham tego bloga.
Boziu, kocham Twego bloga
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń