Czarodzieje,
Czarownice oraz wszelkie dobre i złe dusze!
Pojawiam się o określonej dacie i
godzinie, ponieważ aktualnie jestem na ślubie u cioci i mnie nie ma.
Wiem, logika level: Hard.
Gada do was automat.
Od tygodnia czekam na odpowiedź w
sprawie szablonu, mam nadzieję, że będzie ona pozytywna.
W rozdziale pojawia się moja
najbardziej znienawidzona postać, którą, mam nadzieję, wy również
znienawidzicie. Muszę mieć się na kim wyżywać :D.
W następnym rozdziale pojawi się
nowa perspektywa. Będę przeskakiwać co parę dni, by dojść do ciekawszej części fabuły.
Jestem w trakcie szukania postaci
do zakładki „Bohaterowie”. Znaczy się… szukania zdjęć. Albo rysowania. Ogólnie „uzupełniania”.
Bo, jak pewnie zauważyliście, pojawi się dużo nowych postaci. Mam nadzieję, że
wam się spodobają.
Tymczasem pytania za punkty dla
domów (po raz kolejny przypominam o obowiązku
podania domu, bo ja zwyczajnie mam sklerozę):
Podaj
trzy książki, które uwielbiasz i napisz, dlaczego.
Trudno będzie za to dawać punkty,
nie mogę was bowiem oceniać z gust ani nic, jednakże już pewnie zauważyliście,
że te pytania mają na celu bliższe poznanie was, moich czytelników :D.
A, i jeszcze jedno:
WWWWAAAAAAAKKKKAAAACCCJJJJEEEEEEEEEEEE!!!
A, i jeszcze jedno:
WWWWAAAAAAAKKKKAAAACCCJJJJEEEEEEEEEEEE!!!
Dobra, ja kończę.
Okej
* * *
- Jak to, kurde,
układ wejściowy?! – wykrzyknęła z przerażeniem Margaret, wpatrując się w swój
plan dnia.
Na czerwono
zakreślona widniała tam informacja odnośnie czegoś, co ewidentnie miało nazwę
„Układ Wejściowy” i było prowadzone przez profesor Anemonię.
Sharon leżała na
łóżku z zamkniętymi oczami. „Jeszcze dwa dni” – pomyślała, słysząc, jak jakiś
czwartoklasista drze się w pokoju wspólnym. – „I będziemy w Magictime. Boże,
nie mogę się doczekać”.
- Jaki układ
wejściowy? – mruknęła dziewczyna.
Usłyszała kroki w
kierunku jej łóżka i nagle ktoś nią potrząsnął.
Otworzyła oczy.
- Sharon, co się
z tobą, kurde, stało?
Patrzyła na
wzburzoną Margaret z kartką w ręku.
- Zachowujesz
się, jakbyś się czegoś naćpała. Stara Sharon bez wahania odpowiedziałaby mi na
to pytanie długim wykładem odnośnie tego, co to może być!
Sharon usiadła i
przeciągnęła się.
- Sorry. Dziwnie
się czuję. I jeszcze te Cudowne Dni.
Margaret patrzyła
jak dziewczyna przeciera oczy i czekała.
- Okej – zaczęła
Sharon.
Wstała i ruszyła
w kierunku łazienki. Tam odkręciła wodę w kranie i oblała nią sobie twarz,
ignorując fakt, że jej włosy również zamokły.
Zimno przywróciło
jej jasność umysłu.
- Okej! –
powiedziała dużo bardziej ochoczo, wpatrując się w Margaret, która odetchnęła z
ulgą. Nieentuzjastyczna Sharon wprawiała ją w większe przerażenie niż Sharon
planująca jakiś głupi kawał. – Dobra. Już mi lepiej. Teraz czas na długi
wykład. Układ Wejściowy jest pewnie swego rodzaju zaprezentowaniem naszej
szkoły. Wiesz, pojawiamy się w Magictime i robimy jakieś tam sztuczki, by
wprawić w zachwyt inne szkoły. I w ogóle.
Margaret jęknęła.
- Acha. Super.
Wiesz, że dzisiaj całe przedpołudnie mamy to z profesor Anemonią, nie?
Sharon posłała
jej pełne bólu spojrzenie, sznurując martensy.
- Nawet nie
zdajesz sobie sprawy z tego, jak dobrze to wiem.
- Ale… czemu ona?
– spytała płaczliwie Maggie, której profesor od razu nie przypadła do gustu.
Już sama jej wyprostowana jak struna sylwetka przypominała najbardziej
wymagające nauczycielki od baletu, a McGonagall i Brown przy niej zdawały się
być dużo mniej surowe. Była pomarszczona i żylasta i wyglądała, jakby była na
diecie do końca świata (do końca świata dlatego, że niewiele osób myślało, że
takie osoby mogą kiedykolwiek umrzeć).
- Pewnie ćwiczyła
balet w młodości. – Sharon wzruszyła ramionami. – Bo ja wiem?
Nagle do
dormitorium wpadła Greta, a zaraz za nią Victoria.
Greta wyglądała
na ewidentnie zdenerwowaną, a Victoria ze spokojem przyglądała się, jak miota
się od kufra do kufra, widocznie czegoś szukając.
- Co jest? –
spytała zdezorientowana Margaret.
- Och, tylko
szuka noża – odparła niemal śpiewnie Victoria.
Greta coś
burknęła, ale blondynka ciągnęła.
- Mówiłam jej, że
lepiej zastosować ten chwyt, który jej pokazywałam ostatnio, ale nie!, ona chce
zobaczyć jego krew!
Sharon
uśmiechnęła się.
- Rozumiem ją z
całego serca. A co się stało?
- Przed sekundą
na śniadaniu Ethan uznał, że wygląda jak Hagrid.
Margaret
zamrugała.
- W sensie… że
jest półolbrzymką – dokończyła Victoria.
Ethan uwielbiał
wszystkich drażnić, wkurzać i ogólnie doprowadzać do szału. Jedynymi osobami,
których chyba nigdy nie obraził, byli Emily i Alex. Z jakiegoś powodu
najbardziej podpadła mu Sharon, której to nie przeszkadzało, bo uwielbiała
słowne potyczki. Mimo to…
- Pomóc ci
szukać? – spytała rudowłosa.
─────────────────────────────────────────────────────
Uczniowie klas
szóstych i siódmych zgromadzili się na błoniach. Została tam na szybko
wzniesiona platforma, na której teraz stała Profesor Anemonia i McGonagall.
Otaczała je leżąca na trawie srebrna, prostokątna obręcz wielkości przeciętnego
domu.
- O co chodzi? –
spytał Bulwa, stojący tuż obok Willa.
Chłopak już nawet
nie miał ochoty powtarzać po raz kolejny, że nie ma pojęcia.
Od jakiegoś czasu
rozglądał się za przyjaciółmi, ale żadnego z nich nie mógł nigdzie zobaczyć,
toteż stał w towarzystwie pozostałych Puchonów, czyli Karen, Mary, Bulwy i
Ewey. Bulwa notorycznie pytał się „o co chodzi?”, a pozostali z nieziemską
cierpliwością odpowiadali mu, że nie wiedzą, na wszystkie możliwe sposoby.
Otaczali ich
uczniowie, których znali jedynie z imienia, ale nie sprawiało to żadnego problemu.
Niedługo nie będą znać w ogóle nikogo.
- Okej –
powiedział Bulwa, gdy wszyscy milczeli. – To… o co chodzi?
Will zauważył,
jak Mary zaczyna drżeć ze zdenerwowania. Przechylił się w jej kierunku i
szepnął:
- Tylko
spokojnie. Wdech, wydech. A jakby coś, to słyszałem, że Greta ma nóż.
Dziewczyna
również się uśmiechnęła, jednak wzniosła oczy do nieba.
- Ja go kiedyś
serio zabiję – mruknęła patrząc, jak Karen i Ewea zaczynają rozmawiać, starając
się ignorować Bulwę.
- Nie marnuj
energii.
- Jasne.
Znów się uśmiechnęła.
Białe zęby kontrastowały z jej czarną skórą.
- Dobra. Ale ja
się na poważnie pytam – powiedział Bulwa, próbując znów zwrócić na siebie
uwagę. – O co chodzi?
Zanim Will zdążył
powstrzymać Mary przed rzuceniem się na niego, pojawiła się Sharon.
- Będziemy
ćwiczyć układ, który zademonstrujemy przed innymi szkołami, by pokazać, jak
bardzo jesteśmy zgrani i utalentowani – odpowiedziała, wyrastając spod ziemi
obok Willa.
Odetchnął z ulgą.
Wcale nie dlatego, że ja zobaczył, a dlatego, ze teraz Bulwa będzie musiał
zamilknąć.
- W jakim sensie?
– zainteresowała się Ewea.
- Nie mam
pojęcia. Tego się dowiemy od Anemoni.
- A. Okej –
mruknął Bulwa, a pozostali Puchoni spojrzeli na Sharon z wdzięcznością.
- Drodzy
uczniowie! – rozległ się wzmocniony magicznie głos profesor Anemoni. Był
szorstki i głośny, nawet bez pogłośnienia. – Ustawcie się w kręgu wzdłuż
obręczy, jedno obok drugiego.
Wokół Willa
zaczęło się kotłować. Wszyscy jednocześnie ruszyli w kierunku srebrnego
przedmiotu. Po chwili stali tak, jak im kazano. Okazało się, że obręcz była
idealnej długości na to, by wszyscy się zmieścili i nie tłoczyli zbytnio. Will
znalazł się obok Sharon i Szerokiego w barach siódmoklasisty imieniem Charles,
który był jednocześnie prefektem Gryffindoru. Miał jasną cerę i krzywy nos,
który ktoś kiedyś już złamał.
Wszyscy znali
historię tego złamania nosa. Pewnego razu, jak wracał od kolegi, zobaczył, jak
ktoś próbuje zgwałcić dziewczynę. Nie trzeba chyba mówić, jak skończył
napastnik. Mimo że Charles ucierpiał, ta skaza była dla innych jak uosobienie
Gryfoństwa. Dziewczyna też, jak się okazało, uczęszczała do Hogwartu i żyła
teraz spokojnie jako jego dziewczyna.
- Cudownie –
skwitowała Anemonia. – Jak już stoicie domami, to…
Uczniowie zaczęli
się niespokojnie kręcić.
- Elwiro –
zaczęła McGonagall. – Nie kazałaś im stanąć domami.
- Myślałam, że to
się rozumie samo przez się! Ale oczywiście, oni nie są na tyle inteligentni, by
to zrozumieć. Dobrze. Dobrze – powtórzyła to słowo parę razy jak litanię,
mającą na celu przywrócenie porządku we wszechświecie. – W takim razie stańcie
domami. A przed wami niech stoją wasi prefekci.
Wzdłuż prostokąta
znów wszyscy zaczęli się krzątać. Znad mieszaniny głosów unosiły się te
prefektów, nawołujące w określone rogi. Will skierował się w kierunku tego
najbliżej wejścia do zamku, starając nie przewrócić się w panującym dookoła
zamęcie.
Po dwóch czy
trzech minutach wreszcie udało się im stanąć na miejscach. Trzy metry przed
obręczą spokojnie stała Ewea i Antoni, złotooki chłopak który chodził do siódmej
klasy, znany ze swoich włosów przypominających gniazdo ptaka. Zawsze chodził w
za wielkich swetrach, które wisiały na nim jak na wieszaku. Był Puchonem
idealnym, więc nikt się nie dziwił, że dostał to stanowisko.
- O boże… -
jęknęła Anemonia, przyglądając się uważnie wszystkim prefektom. – To jakiś
żart. To są prefekci?!
Dyrektorka
wyglądała na równie zdezorientowaną co uczniowie.
- Tak, Elwiro.
- Na jakiej
podstawie ty ich wybierałaś?! Oni mają reprezentować szkołę?
Prefekci
poruszyli się niespokojnie na swoich miejscach. Ewea odwróciła się w kierunku
Willa i uśmiechnęła promiennie, najwyraźniej uważając to za coś wyjątkowo
śmiesznego. Chłopak odwzajemnił gest.
- Chociaż… nie
wszyscy są tak strasznie brzydcy – ciągnęła niezrażona Anemonia, schodząc z
platformy i obchodząc powoli wszystkich prefektów. Gdy stanęła przed
pryszczatym Zabinim, prefektem Slytherinu, skrzywiła się z niesmakiem.
- O nie! –
westchnęła blondynka, patrząc twardo w oczy chłopakowi. – Ty na pewno nie
posujesz do mojej wizji! Wracaj do szeregu, zaraz wybiorę kogoś na twoje
miejsce.
McGonagall
wyglądała, jakby właśnie żałowała zatrudnienia tej kobiety.
- Elwiro, on jest
prefektem – zaoponowała dyrektorka.
- A ja jestem
organizatorką pokazu, który ma świetnie wypaść! Mamy się zaprezentować z
najlepszej strony, a to zdecydowanie nią nie jest!
Wszyscy uczniowie
coraz mniej lubili tę nauczycielkę.
McGonagall
wyglądała, jakby zjadła starą skarpetkę.
- O! –
wykrzyknęła nagle entuzjastycznie Anemonia. – Och, tak! Idealnie! Doskonale!
Will nawet nie
musiał patrzeć, by wiedzieć, o kim mówiła.
Alex jak zwykle
awansował w swojej przystojności.
- Pan Bulstorde,
czyż nie? – spytała śpiewnie Anemonia, wyciągając go naprzód. – Idealnie się
nadajesz. Nie dość, że przystojny, to jeszcze cudownie zbudowany!
Blondyn wyglądał,
jakby McGonagall podzieliła się z nim posiłkiem.
Will zaczął mu
współczuć. Wiedział, że chłopak niezbyt lubi być w centrum uwagi, koścista dłoń Anemoni, trzymająca go za ramię,
zdecydowanie nie pomagała. Był od niej wyższy o pół głowy.
- Stań tutaj –
poleciła nauczycielka, po czym zaczęła się przyglądać Sophie, stojącej obok
niego. – Hmmm… ty nawet ujdziesz, choć ta brunetka za tobą jest ładniejsza.
Tylko zdejmij te okulary, bo cię postarzają.
Will miał ochotę
jednocześnie schować twarz w dłonie i zaprowadzić tą niedoszłą mistrzynię
baletu na kurs dobrego wychowania.
McGonagall
wyglądała, jakby myślała dokładnie to samo (zdradzę wam, że u niej myślą
przewodnią było: „Ciekawe, czy Umbridge ma bliźniaczkę”.).
Tymczasem
Anemonia przeszła już w kierunku Hufflepuffu. Will widział jej złowieszczo
świecące oczy patrzące na fryzurę Antoniego, któremu drżały dłonie, jak zawsze,
gdy się denerwował.
- Czemu masz
takie krótkie włosy? Nikt ci nie powiedział, że jesteś dziewczynką? – spytała
jednak najpierw Ewey.
Will zaczął się
zastanawiać, czy ta kobieta nie ma przez przypadek tzw. przez Sharon „Cudownych
Dni”.
Ewea stała
opanowana przed nią i nawet drżąca powieka nie zdradziła, że jest zdenerwowana.
- Uważam, że w
krótkich mi ładniej – stwierdziła, wzruszając ramionami.
Will zaczął się
zastanawiać nad cofnięciem jej do ceremonii Przydziału, by trafiła do
Gryffidoru. Chwilę potem jednak uznał, że właściwie chce ją mieć u siebie w
domu (szkolnym, rzecz jasna).
Anemonia
wyglądała na chwilowo zbitą z tropu.
- Może
rzeczywiście. Ale poza tym prezentujesz się prawie nienagannie, możesz zostać.
Tymczasem ty… - powiedziała, patrząc na Antoniego jak na stracha na wróble. –
Wróć proszę do szeregu i zacznij używać szczotki.
Antoni nadal
drżał. Wrócił do szeregu i stanął obok Willa. Will był od niego wyższy. Widząc
jego minę, poklepał go po ramieniu, mówiąc:
- Nie zwracaj na
nią uwagi. Jakby co, Greta ma nóż. Tylko musisz stanąć w kolejce, bo Mary też
chce go użyć.
Antoni popatrzył
na niego z wdzięcznością.
- Dzięki, Will.
Zajmiesz mi miejsce w kolejce?
Oboje parsknęli
niemal niesłyszalnym śmiechem.
Profesor
Anemonia, idąca teraz wzdłuż Puchonów, podniosła głowę, by na nich spojrzeć.
Jej uwagę od razu przykuł Will, więc minęła Georga, który ze strachem czekał na
jej ocenę i stanęła tuż przed nim.
- Nie za dużo
słońca, mój drogi? Co wiesz o raku skóry? – spytała, prawie dotykając jego
twarzy.
Will wygiął się w
drugą stronę tak, że prawie zrobił mostek ze stania.
- Jestem pół
Włochem – odparł spokojnie, nadal uciekając przed jej dłońmi.
- Och –
westchnęła. – No to się nadasz. Stawaj do szeregu i nie zawracaj mi głowy.
Jesteś ewidentnie za chudy – dodała na odchodnym.
Will stanął obok
Ewey, która uśmiechnęła się do niego. On sam zrobił śmieszną minę, unosząc lekko
brwi.
- Wow, zostałeś
doceniony przez Anemonię.
- Zdarza się.
Chłopak patrzył,
jak Anemonia głośno komentuje krzywość nosa Charlesa. Chłopakowi nawet nie
chciało się zaprzeczać i bez jej zachęty wrócił do szeregu.
Wszyscy
wiedzieli, że naprawdę nie obchodzi go to, co sądzi o nim ta kobieta.
Anemonia
zlustrowała spojrzeniem Angelinę Weasley, mrucząc coś o jej piegach, ale
zostawiła ją w spokoju. Charles został zastąpiony chłopakiem z siódmej klasy o
imieniu John, który miał lekko dziecięce rysy twarzy, ale mające swój urok
(chyba wiadomo, że nie obroniły się one przed komentarzem Anemoni).
Wreszcie Anemonia
dotarła do Ravenclawu.
McGonagall już
dawno zaprzedała by duszę diabłu w zamian za jej dobrowolne odejście z posady
nauczyciela.
- O mój boże… -
mruknęła, patrząc na Maggie, która starała się nie wyglądać, jakby miała ją
zabić. Wiedziała, że zaraz będzie jakiś komentarz a propos jej figury. To się
stawało męczące. – Byłaś może kiedyś na diecie, moje dziecko?
Margaret zamiast
odpowiedzieć z pełną godności miną wróciła do szeregu i ustawiła się obok
Sharon, która uśmiechnęła się z dumą.
Anemonia z trudem
nie zmusiła przemocą Jacoba, okularnika z wiecznym trądzikiem, by wrócił do
szeregu. Zamiast tego z najsłodszym uśmiechem jaki posiadała popchnęła go w tamta
stronę leciutko, nawet się nie odzywając. Jego miejsce niemal natychmiast zajął
inny siódmoklasista, Sebastian, znany wszystkim z niemal chorobliwie częstego
poprawiania grzywki. Mimo to nie by głupi, przez co trafił do Ravenclawu.
Anemonia przeszła
wzdłuż szeregu dziewcząt, co jakiś czas zgryźliwie komentując ich wygląd, aż
stanęła przed Sharon.
- O mój boże! –
wykrzyknęła z przerażeniem. – Te kolory to całkowity brak gustu! Jesteś jak diabeł
wcielony. – Anemonia wróciła do swojego wrednego tonu.
- Och, nawet nie
wie pani, jak bardzo – odezwała się Sharon, uśmiechając jak najbardziej
diabolicznie potrafiła.
1. "Jutro" (Guillaume Musso)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać i jestem wniebowzięta. Ciekawa fabuła (jak dla mnie) i nie chce dawać spoilerów xD
2. "Złodziejka książek" (Markus Zusak)
Dzieję się w trakcie II wojny światowej i przybliża życie w tamtych Niemczech. Dodatkowo historia Liesel wciąga. No i znów nie chce spoilerować
3. Kurczę, mam problem... Dobra dajmy tu Harry'ego, Felixa, Neta i Nikę i książki John'a Green'a
Harry - walka dobra ze złem i świat, w którym się zakochałam
FNiN - seria opowiada o życiu nastolatków, o ich przygodach
John Green - porusza życiowe (?) tematy
A teraz zwiewam czytać ;)
Dziecko jest gupie i zapomniało o tym, że jest w Ravenclaw (teraz zastanówmy się nad sensem tej wypowiedzi)
UsuńTa kobieta to jakiś gluto-glono-zgniły kawałek marchewki... Hmmm... WIEM TO JEST NA PEWNO NIEISTNIEJĄCA SIOSTRA TAKIEGO CHŁOPAKA Z MOJEJ SZKOŁY (czyt: klasy)!!!
UsuńPozdrawiam RosalieIris <3
Czy tylko ja kocham deszcze i burzę, a słońca nie znoszę?
Opis Anemoni - 10 punktów dla Ravenclawu!
UsuńNo dobra... jednak nie... jeszcze się posypie lawina trafnych opisów.
Chyba nie czytalam Jutra, ale coś słyszalam. To o tej wycieczce w góry?
Bye
Okej
Nie... To jest o mężczyźnie, który kupuje komputer i zaczyna pisać z taką kobietą :P
Usuń1. Zwiadowcy. Za Willa <3 to wystarczy. Will jest mój, Alyss ma się od niego odwalić.
OdpowiedzUsuń2. Mała księżniczka. Płaczę na niej za każdym razem. Ryczę jak bóbr.
3. Kurde, mam problem, ale... nie, to zdecydowanie Władca Pierścieni. Aragorn <3<3<3 I ogółem całe Śródziemie. A ja wam mówię, że Tolkien BYŁ hobbitem! Po prostu to ukrywał!
So, I'm wonżowata
Rozdział! Genialny, cudowny, najlepszy, imię Anemonia kojarzy mi się z Anemia, co w sumie nawet pasuje. Ale o takie trochę dziwne, że McGonnagal ustąpiła... tak wiem, fabuła, itd. Zresztą wyszło fajnie, więc się nie czepiam.
Boże... dziwnie mi, że za niedługo wraz z piórem Okej opuścimy Hogwart... łezka mi się kręci w oku. Do widzenia, pani McGonnagal, wcale nie była pani taka zła! Pewnie już nigdy się nie zobaczymy! Sayounara!
Odbija mi. Za dużo ff do KnB. Za dużo. Za dużo Kise, za dużo Kuroko... i Aomine. Stanowczo za dużo tego idioty. Ahomine przeklęty.
Ireth
ślizgonka z wyboru, gardzi śmierciożercami... tymi z wyboru
Wszystkie czytałam :D.
UsuńChwilę zastanawialam się nad znaczeniem słowa "wonżowata". Ale bogu dzięki ogarnęłam o co came on.
Kurde... musialaś się spytać, czemu ustąpiła? ;-;. To się mialo wyjaśnić w nast3pnych rodziałach...
Hola, hola! JAKIE NIEDŁUGO? CZYŻBYŚ SIĘ GDZIEŚ WYBIERAŁA?! Bo ja mam jeszcze przynajmniej 20 rozdziałów do napisania i jeszcze trzy częścy Epilogu. Albo raczej piątąiczęść! Bo, zdradzę ci, że wpadłam na zajedwabisty pomysł jak będą starsi.
Okej
Krukonka z wyboru, którą wszyscy umieściliby w Gryffindorze, której wszyscy przyjaciele są w Slytherinie a sercem będzie przy Hufciu-Pufciu <3
1. Toskańska róża ; Belinda Aleksandra - za cudowne postacie, realizm czasów II wojny światowej w Włoszech i życia kogoś, kto zderzył się z ludzką nienawiścią nie jeden raz.
OdpowiedzUsuń2. Wenecja Vivaldiego ta ścisłość historyczna, sytuacje, które chwytają za serce i bogato rozbudowane postacie.
3. Wszystkie opowiadania o Sherlocku Holmesie - kocham kryminały, zagadki, ten rodzaj humoru i sarkazmu.
Szkoda, że tylko trzy, bo jako książkoholik mogę dużo polecić.
Szkoda, że Avada jest niewybaczalna bo chętnie bym tę kobietę nią strzeliła. Co się czepia cudzego wyglądu. Dla McGonagall nie liczy się wygląd, tylko wartości jakie się reprezentuje samym sobą. Tą Umbrige w mniej słodkim wydaniu powinno się zamknąć w Azkabanie za mobbing. Kocham tę różnorodność, a ta kobieta powinna się przyzwyczaić do tego, że nie można robić z innych lalek.
Tak zdenerwowałam się przez tę postać. Mialas rację, bardzo jej nienawidzę niech spadnie z schodów tak szczęśliwie na głowę.
Przez całe życie uważałam się za Gryfonkę, w każdym teście wychodził mi Gryffindor, a dziś się okazało, że Tiara mnie przydziela do Ślizgonów D":
Ja i tak uważam, że jestem Gryfonką. *histeryczny płacz *
Czekam na kolejny rozdział.
Tule, Incaligo :*
Ło boziu. Nic z tego nie czytalam O.o. Głupio się czuję...
UsuńPowiem tak - specjalnie dla Anemoni zalegalizują :D.
Najlepsze jest to, że jak w tłumaczu googlowym z łaciny na polski przetłumaczysz Gryffindor, to wyjdzie Slytherin :D.
Tiara słucha ludzi. Będziesz w Gryfie.
Cieszę się :D
Okej
Zwiadowcy - wszyscy którzy czytali powinni wiedzieć dlaczego... HALT MOJĄ MIŁOŚCIĄ !!!
OdpowiedzUsuńKsięga Cmentarna(Neila Gaimana) - tytuł brzmi możne trochę strasznie ale to super książka. Trudno mi uzasadnić dlaczego wybrałam akurat tą książkę, możne po prostu dlatego, że jest to powieść fantasy i pozwoliła mi się oderwać od rzeczywistości
Harry Potter - bo to Harry no i dlatego, że dzięki niemu powstały takie super blogi jak ten (ja wcale się nie podlizuje...wcale)
Ahh te wyczerpujące uzasadnienia...
Orzełek pozdrawia
ZWIADOWCY <3.
UsuńJezu, jak ja ubustwiam tę książkę...
Drugiej nie czytałam...
No, a Harry wiadomo.
Moje trzy ulubione książki...
Hmmm...
1. Zwiadowcy - ponieważ jest to jedna z niewielu książek dla młodzieży, gdzie bohaterowie są niewiarygodni bez magicznych mocy i nie zakochują się w pierwszej lepszej osobie, a poza tym bitwy są pokazywane nie ze Skandiańskiego punktu widzenia (pt.: "Bierzmy ich!"), a jest tam opracowana strategia.
2. Książki Dana Browna, jak na przyklad, "Kod Leonarda Da Vinci". Obe są tak niewiarygodne i te rozwiązania takie proste a zarazem zupełnie niespodziewane, że... mózg eksploduje.
3. Jezus... Nie mam pojęcia. Harry Potter? Nie, to za proste. "Czerwona Królowa" jest spoko. Jest w niej dużo akcji, a główna bohatetka jest jakaś. Ma charakter i tak samo wady jak i zalety.
Mówiłaś coś o wycxerpujących uzasadnieniach :D?
Aż sobie samej dam punkty...
Okej
1. Anne Bishop - Saga Czarnych Kamieni i Cykl Inni - kocham wszystkich bohaterów, którzy zostali stworzeni w tych światach i strasznie żałuję, że nie mogę ich poznać :(
OdpowiedzUsuń2. Stieg Larsson - Trylogia Millenium - Lisbeth <3 chyba jedyna kobieca postać, która mnie nie irytuje swoim zachowaniem
3. Magdalena Kordel - Wszystkie książki związane z Malowniczem - Trąca moją beznadziejnie romantyczną stronę i rozbudza chęć przeżycia przygody na "końcu świata".
Z racji tego, że nie potrafię zdecydować się na trzy książki, wymieniłam 4 cykle do których najczęściej wracam i chyba nigdy mi się nie znudzą :)
Co do rozdziału... Strasznie szkoda mi McGonagall, przy współpracy z taką nauczycielką powinna zainwestować w jakieś ziółka na uspokojenie. A jeśli chodzi o samą Anemonie to jest przykładem człowieka przy którym budzi się moja chęć mordowania i po cichutku liczę, że Sharon, Will, Alex i James rozprawią się z nią po swojemu, a McGonagall przymknie na to oko lub wręcz da im na to (nie)oficjalne przyzwolenie :D
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział
Lome
I znów żadnej nie czytałam ;-;. Jożu, ile ja mam do nadrobienia...
UsuńJak widzisz Anemonię to masz ochotę wysłać sms o treści "pomagam" do fundacji zabijającej idiotów.
Zobaczysz jeszcze, co się z nią stanie :D. A McGonagall będzie mieć parę niezłych momentów.
Jaki masz dom? Bo coś nie ogarnęłam...
Okej
Hufflepuff. Nie mogłaś ogarnąć, bo uruchomiła mi się skleroza i zapomniałam go napisać ;)
UsuńCzuję nosem bardzo epicką zemstę na pani profesor i tym bardziej nie mogę się jej doczekać :D
Lome
Awwwww...
OdpowiedzUsuńRavenclaw górą !!!
hahaha i kto ma najwięcej punktów ?!!! (błagam odpowiedź jest oczywista)
PIONTKA SHARON
...
...
Przepraszam troszkę mnie poniosło...
Wiem, obiecałam, że będę komentować. I tak, wiem, że kompletnie zawaliłam. Ale teraz mamy wakacje, więc powinnam się poprawić (chyba, że mnie nie będzie).
OdpowiedzUsuńTrochę się rozpisałam w ulubionych książkach, przepraszam.
Ulubione książki (nie w kolejności o najulubieńszej, bo takiej najulubionej nie potrafię wybrać):
1. Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy - Klątwa Tytana Ricka Riordana
Ogólnie uwielbiam R. Riordana, zwłaszcza pierwszą serię o Percy'm. Za humor, wspaniałych bohaterów no i za sam pomysł. Klątwę Tytana lubię chyba najbardziej, bo jest to pierwsza poważna książka, którą przeczytałam sama (poprzednie części czytał mi brat), pojawiają się Nico i Bianca oraz Zoe, tworzą się podwaliny pod Percabeth.
2. Cała saga Pieśni Lodu i Ognia Georga R.R. Martina. (Najbardziej chyba Gra o Tron.)
Za przemyślany świat, wiele wątków i mnóstwo bohaterów, z których każdy jest inny. Kochamy ich, albo kochamy ich nienawidzić. Za piękne podłoże historyczne i mnóstwo małych szczegółów, dzięki którym można tworzyć teorie fanowskie.
3. Deklaracja Gemmy Malley
Nie wiem jak uzasadnić, żeby nie zaspojlerować. Chyba za bohaterów. Nie są idealni, są bardzo ludzcy, rozumiemy ich motywacje. Oraz za styl autorki, dzięki któremu możemy się wczuć w ich sytuację.
Inne książki, które zdecydowanie zasługują na wyróżnienie:
1. Harry Potter - J.K. Rowling
2. Złodziejka książek - Markus Zusak
3. Cała reszta twórczości Riordana
4. Felix, Net i Nika - Rafał Kosik (Dorzucę wyjaśnienie - za humor.)
5. Trylogia o Cormoranie Strike'u - Wołanie kukułki, Jedwabnik, Żniwa zła - J.K. Rowling
6. Numery - Rachel Ward
7. Zielona Mila - Stephen King
8. Misery - Stephen King
9. Cmętarz Zwieżąt - Stephen King (ogólnie twórczość Kinga, ale to są moje ulubione)
10. Igrzyska Śmierci - Suzanne Collins
Oraz kilka książek, do których mam ogromny sentyment z dzieciństwa:
1. Matylda - Roald Dahl
2. Dzieci z Bullerbyn - Astrid Lingren
3. Emil ze Smalandii - Astrid Lingren
4. Biuro detektywistyczne Lassego i Mai - M. Widmrk, H. Willis (moja pierwsza samodzielnie przeczytana mniej poważna książka)
5. W 80 dni dookoła świata - Juliusz Verne.
Co do samego rozdziału:
Przykro mi. I Will, i Margaret przegrywają w konkurencji na najlepszą postać bloga. Anemonii nic nie przebije.
W sumie w rozdziale, oprócz zaprezentowanie tej iście cudownej postaci, nic się nie działo. Czekam z niecierpliwością, aż przybędą do Magictime i rozpocznie się ta podróbka Turnieju Trójmagicznego.
Aga, Krukonka
Wow. Książek dużo. Okej lubić książki.
UsuńAnemonia rules XD.
Tak btw to właśnie piszę 400 komentarz na blogu o.O.
W Magictime będzie spoko, przybędzie bohaterów :F.
Pozdrawiam
Okej
Szkoda ze nie profesor Anemia XD Co za baba ...chętnie wypisalabym ranking najbardziej Umbridge owatych osób świata. Z Anemią na czele...znaczy Anemonią. Oraz babą od biologii na moich studiach.
OdpowiedzUsuńUlubione książki: Harry Potter (no wiadomo), Jutro, kiedy zaczęła się wojna, Ostatnia piosenka, która ostatnio przeczytałam :)
Anemia :D.
UsuńTo zawsze będzie śmieszyć.
Zwłaszcza, że pojawi się w opku :D.
Dzięki za komentarz i sorry, ze dopiero teraz odpisuję, ale wiesz... najlepszy obóz świata zajmuje czas.
Okej
Pisząc jak Sharon zawołała "Okej!" nie miałaś wrażenia jakby Ciebie wołała? xD
OdpowiedzUsuń"Ciekawe, czy Umbridge ma bliźniaczkę", wygrało! :D
"Chce ją mieś u siebie w domu" hahahahha xD
Sharon - diabeł wcielony! <3