niedziela, 10 kwietnia 2016

Rozdzial !%. Ziemniaki to jednak szczwane bestie...

 Czarodzieje, Czarownice i… stare szafy!

Fajnie was znów widzieć :D.
Dzisiejszy rozdział jest taki, jaki jest, posiada dużo perspektyw, ALE ma również dużo informacji, które w dalszej części tekstu mogą się przydać, więc czytajcie uważnie.
Rozdział Dedykuję Adze. Umarłam. Napisałaś coś około pięćdziesięciu komentarzy…
A was wszystkich proszę o pójście jej przykładem i może nie pisanie ich aż tylu, a napisanie jednego, ale porządnego :D.
Zagadka na dziś za 10 punktów, zasady te same, co w zeszłym tygodniu:

Z jaką postacią z Harry’ego Pottera (tudzież mojego opowiadania) chcielibyście się spotkać? Dlaczego?

No. Liczę na kreatywne odpowiedzi i widzimy się w komentarzach!
Okej
P.s. Co myślicie o shoutboxach? Może chcecie, by takowy znalazł się i na tym blogu?

* * *

Miesiąc później… marzec…

- Wiesz co, teraz mogę zrozumieć, dlaczego ludzie tak często kupują tę gazetkę – stwierdziła spokojnie Margaret, wpatrując się w najnowszy numer „Nie-Co-dziennika”.
- Hmmm? – mruknęła Sharon, gryząc marchewkę i czytając lekturę na historię magii.
- Podoba mi się ten artykuł.
- Hmm-hm? – tym razem mruknięcie było ukrytym pytaniem „który?”.
- Ten o szkołach Magii. Nawet nie wiedziałam, że niektóre istnieją – odparła Margaret.
- Yhym. – „Acha”.
- Na przykład o Uagadou wiedziałam, bo tam miała chodzić Mary. Ale nie miałam pojęcia o Ilvermorny. Wiesz, tej w Stanach Zjednoczonych. Wydawało mi się do tej pory, że to Magictime odpowiada za uczenie Amerykanów.
Sharon kiwnęła głową, nie odrywając wzroku od książki.
- Choć… Magictime jest stosunkowo młodą szkołą. Założono ją… dwa lata po bitwie o Hogwart? Czekaj… wiedziałaś, że teraz szkół jest tylko dwanaście? To dziwne, nie sądzisz? Czarodziejów jest przecież o wiele więcej… O! W wielu krajach jest tylko nauczanie domowe! 
Margaret odwróciła się w stronę rudowłosej i spojrzała na śledzące uważnie tekst różnokolorowe oczy.

- Super się z tobą gada – stwierdziła, opierając brodę na rękach i zupełnie przypadkiem kierując wzrok na siedzącego dwa stoły dalej Alexa rozmawiającego z Okularnicą, która żywo gestykulowała.
Co takiego ciekawego ma mu do powiedzenia?
Sharon odwróciła wzrok od książki i zmierzyła ją spojrzeniem, ostentacyjnie przełykając kęs warzywa.
- Nie martw się, rozmawiają tylko o wybuchu na eliksirach. On nie ma zamiaru zaprosić jej na randkę.
Ze zdziwienia głowa Margaret spadła z ręki i w ostatniej chwili udało jej się nie walnąć w stojący przed nią talerz pełen zupy dyniowej.
Dziewczyna nie wiedziała, co powiedzieć. Sharon najwyraźniej już od dawna wiedziała o jej miłości.
Tymczasem ruda powróciła do lektury, nic sobie nie robiąc z wytrzeszczonych na nią niebieskich oczu.
Margaret postanowiła zmienić szybko temat.
- Wiesz, że to, co Bins zadał, jest dopiero na za dwa tygodnie, co?
- Wiem.
- To czemu to czytasz akurat przy obiedzie? – dopytywała się blondynka.
- Bo możliwe, że niedługo Slughorn zada nam wypracowanie. A Magnus postanowił nas nauczyć patronusów. I profesor Brown kazała nam wykuć mapę zimowego nieba – mówiła powoli Ruda, a jej oczy nie przestawały latać w tę i z powrotem.
To się nazywa podzielna uwaga.
- No i zapomniałabym o SUM-ach.
Zamiast skomentować jej słowa, Margaret schowała jedynie twarz w dłonie.
To mówiło samo za siebie.
─────────────────────────────────────────────────────
Po drugiej stronie sali, Alex przysłuchiwał się wykładowi Sophie, polegającemu na wymachiwaniu rękoma i próbie wytłumaczenia, dlaczego jej eliksir dodający wigoru wybuchł i dlaczego to nie jest jej wina. Chłopakowi pozostawało jedynie słuchanie i kiwanie głową.
- Słuchaj, bo Slughorn powiedział przecież, by zamieszać trzynaście razy w lewo i trzynaście w prawo, ale nie powiedział w jakiej kolejności!
- Masz rację – skwitował Alex.
- No i nie moja wina, że ja zrozumiałam, że mogę sobie wybrać, nie? – dziewczyna nie dawała za wygraną. Najwyraźniej mówiła głośno nie tylko dlatego, by Alex usłyszał, ale by cały stół Ślizgonów zrozumiał, że pół ławki wyleciało w powietrze nie dlatego, że ona jest słaba z tego przedmiotu, ale dlatego, że Slughorn nie jest najlepszym nauczycielem.
Chłopak kiwnął głową i zamieszał zupę. Nie chciało mu się wdawać w dyskusję z nią.
Co innego Agatha…
- Sophie, Slughorn uważa, że jesteśmy na tyle inteligentni, by zrozumieć, że najpierw ma być lewo, tak jak w jego wypowiedzi – powiedziała beznamiętnie, grzebiąc w sałatce.
- Ale nie wyraził się jasno!
- Nie musiał. Zauważ, że nikomu poza tobą nie wystrzeliło.
Bernard, siedzący nieopodal, parsknął śmiechem, a siedzący wokół niego uczniowie ledwo się przed tym powstrzymali.
Usta Okularnicy stały się wąską kreską.
- To dlatego, że dobrze wybrali.
Nikt nie chciał się z nią dłużej kłócić.
Alex zdążył zerknąć na Margaret, zanim jej twarz zniknęła między dłońmi.
─────────────────────────────────────────────────────
- Will, mówiłem ci już, że nie ma tego w bibliotece – rzekł spokojnie Bulwa, idąc tyłem przed chłopakiem. – Nie ma!
- Ale ja nie mówię, że jest – zaśmiał się krótko Will. – Twierdzę, że możemy to mieć w podręczniku!
- Jak to w podr… - Oczy Harry’ego się zaświeciły, po czym chłopak palnął się otwartą dłonią w czoło. – Jestem idiotą. Oczywiście, że tak!
- Bulwa, nie twierdzę, że uda ci się to zrobić, - przerwał mu Will. - Ale nie sądzę, by Amortencja była odpowiednim rozwiązaniem w przypadku miłości. Ona cię znienawidzi.
- Mnie? – zdziwił się przesadnie Bulwa. – Myślisz, że ja to robię dla siebie?
Will przez chwilę nie wdział co powiedzieć, ale chwilę potem go olśniło, gdy przypomniał sobie ich wczorajszą rozmowę.
- Nie zrobisz tego – powiedział, choć na jego twarzy rósł uśmiech.
- Jesteś pewny? – wyszczerzył się diabolicznie Bulwa. – Panie kochają niegrzecznych chłopców…
- Jak wylecisz ze szkoły, nikt cię nie będzie kochać, nie to, żeby coś…
- Koleś, myślisz, że ja dam się złapać? Nieustraszony Bulwa da sobie radę!
- Polemizowałbym – mruknął Will, ale głośniej powiedział: - Dobra. Załóżmy, że się uda. I co? Będziesz pilnował, by Brown i Magnus nie zrobili czegoś… eee…
- Dziwnego?
Niekoniecznie o to słowo chodziło Willowi, ale starał się sprawiać inne wrażenie.
- Mój ty drogi, niewyedukowany kolego. Ja rozumiem, że boisz się, iż w murach tego zamku pojawi się dodatkowe, nadprogramowe dziecko, ale wątpię, by od razu pakowali się razem do łóżka. Ja po prostu twierdzę, że oni się mają ku sobie i zdecydowanie trzeba im pomóc w…
Przerwał, gdyż na plecy prawie wskoczyła mu Ewea.
- Dobra, o co leci, bo słyszałam dwa moje ulubione sformułowania? – spytała, gdy stanęła obok nich.
- Z ciekawości się spytam, które to, moja piękna?
Ewea, poprawiła krótkie włosy i przybrała minę typowego Bulw… podrywacza.
- Wiesz… chodzi mi rzecz jasna o Brown i Magnusa.
- Rzecz jasna – wyszczerzył się Will.
Ewea chwilę stała i patrzyła się nic nie rozumiejąc na ruszającego dziwnie brwiami Bulwę.
Po chwili jednak wciągnęła głośno powietrze.
- Jesteś rąbnięty.
─────────────────────────────────────────────────────
- Kto jest rąbnięty? – dopytywał się James, który usłyszał te słowa z drugiego końca holu.
James, rzecz jasna, miał radar rąbniętości.
- Bulwa – odpowiedzieli chórem i Will, i Ewea, i Karen, która przechodziła obok i, choć nie słyszała rozmowy, to łatwo było się jej domyślić, o kogo chodzi. Zresztą… ona za każdym razem by powiedziała, ze Bulwa jest rąbnięty.
Po wysłuchaniu krótkiej opowieści chłopaka (rzecz jasna z pominięciem fragmentu o dziewczynach, gdyż mogłoby to urazić słuchaczki), twarz Jamesa można by pomylić z twarzą kolesia, który chwilę temu uciekł z psychiatryka. Ale biorąc pod uwagę postrzeganie Hogwartu przez niektórych, nie musiało to być jakoś szczególnie dziwne.
- Powiem ci, że to jest zaje…
Nikt nie wie jak, ale tuż przed nim spod ziemi wyrosła Pani Pomfrey, niosąca jakąś dziwną teczkę.
- Słucham, panie Potter? Co chciał pan powiedzieć?
Najwyraźniej nie tylko okularnik miał wbudowany radar.
- Eee… zaje… eee… zajezdnia. Tramwajowa, w sensie. Chodzi o to, że… eee… musimy to przeczekać, ale prędzej czy później jeden z tramwajów odjedzie i… eee… czekanie się skończy?
Uczniowie, nawet ci nie przysłuchujący się tej rozmowie od początku, z całych sił starali się nie udusić.
A biedny James stał i, górując wzrostem nad pielęgniarką, czuł się naprawdę dziwnie.
- Mówi pan, że zajezdnia? – Pani Pomfrey uniosła wysoko brwi.
- Tak. Dokładniej, to tramwajowa.
- Tramwajowa?
- Tak.
Pani Pomfrey stwierdziła, że odejdzie, zanim ktoś przez przypadek poruszy temat kuropatw.
─────────────────────────────────────────────────────
- Tak się zastanawiam, czy nie poruszyć w kolejnym numerze „Nie-Co-Dziennika” tematu braku wychowania fizycznego w szkole magii – stwierdził żartobliwie Alex, siadając obok różnookiej z kawałkiem pergaminu i piórem, w celu rozpoczęcia pisania pracy na transmutację.
- Wiesz, zawsze możesz. Pamiętasz przecież, że każdy może napisać artykuł – stwierdziła Sharon, kartkując lekturę na historię magii.
Kogo, do jasnej cholery, interesują bunty goblinów? Nawet Bins przy tym zasypia! A im każe czytać książki pochodzące z tamtego okresu o tamtym okresie…
Boże.
Ruda zaczęła rozważać podcięcie sobie żył kartkami paruwiecznego dzieła w nowej oprawie.
- Z wf przynajmniej nie byłoby prac pisemnych… - mruknął Alex, gdy ledwo uniknął zalania kanapy atramentem (która, nawiasem mówiąc, była już w paru miejscach głęboko granatowa).
- Skąd wiesz? A może rozmawialibyśmy o tym, jak szkoły magii powstałe podczas buntów goblinów wpłynęły na unicestwienie ławki na eliksirach?
Alex spojrzał dziwnie na dziewczynę.
- Powiedz mi, jak udało ci się zabrać ten proszek od Pomfrey i czemu się nie podzieliłaś?
Sharon spojrzała się na niego sucho.
- Alex, mój drogi, ja rozumiem, że dzielę się z tobą moimi fasolkami wszystkich smaków, ale naprawdę myślisz, że zrobiłabym to samo z bezcennym dziełem profesora Longbottoma?
Przerwał jej dźwięk wwalających się przez drzwi dwóch ciał – obu męskich. Ponieważ jedno z nich posiadało okulary, Alex i Sharon postanowili nie wzniecać alarmu, wiedząc, że to sami swoi.
Owi „sami swoi” chwilę później rzeczywiście okazali się być Willem i Jamesem,
- DOBRA, ODKRYLIŚMY KOLEJNEGO GENIUSZA!!! – wrzasnął James, gdy drzwi za nimi znikły, a Will zatkał uszy.
- Zamieniam się w słuch – rzekł Alex.
- Bulwa postanowił zeswatać Brown i Magnusa!
Sharon zamrugała.
Profesor Brown, nauczycielka Astronomii była bardzo młodą kobietą, która jednak szybko wskoczyła na stanowisko najtwardszej nauczycielki w szkole. Była surowa i bezwzględna. Jednak Magnus, nauczyciel Obrony przed Czarną Magią pozwalał nazywać się po imieniu i prowadził jedne z ciekawszych lekcji. Poza tym utrzymywał się na tym stanowisku już od sześciu lat, co chyba mówi wszystko o jego umiejętnościach. W wielu względach byli swoimi przeciwieństwami.
- Cóż… - zaczął Alex, również trochę zdziwiony. – To naprawdę zaje…
-…zdnia tramwajowa – dokończył za niego Will, szczerząc się. – Wiem, tak samo skwitował sprawę James.
Blondyn zamrugał 22 razy.
Sharon uważnie liczyła każde mrugnięcie, po czym spokojnie powiedziała.

- To zdecydowanie oznacza „zróbmy to”, Morsem.

10 komentarzy:

  1. Snape'a! Znalazłabym zaklęcie i kazałabym mu tańczyć o tak KILK XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże... dziewczyno, mam zakwasy na brzuchu i nie mogę się śmiać! A tutaj nie da się nie śmiać XD ekhem... wyczuwam romans, mimo, że mam zatkany nos. Tak więc, ten... weny!

      Usuń
    2. Tańczący Snape - umarłam. Slytherin jak zwykle otrzymuje punkty.
      Zakwasy nie radość. I zatkany nos też nie radość.
      Ale i tak sobie radzisz, jak widzę :D
      Okej

      Usuń
  2. Rozdział naprawdę bomba, a pomysł swatania belfrow, istna perełka.
    JA najchętniej spotkałbym się albo z Hagridem albo z Charlim W. ta dwójka zwlaszcza dlatego że podzielam ich pasję do "nietuzinkowych zwierzaków" miałbym o czym z nimi pogadać, a do Weasleya bym się "wprosił do roboty" w placówce badań nad smokami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, jaki masz dom? Bo ta odpowiedź trafiła głęboko do mego serca.
      Jeżeli myślisz, że uwielbiasz smoki, to nie znasz mnie :D.
      Dzięki za komentarz
      Okej

      Usuń
  3. Ja bym chciała spotkać Lune żeby jeść z nią budyń
    W razie czegoś jestem w Ravie
    A teraz idę czytać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś rano przeczytałam, ale szkoła wezwała, phiii. Super rozdział. Jest jak to James powiedział "zajezdnia tramwajowa"... Właśnie rozkminiłam, że tylko raz widziałam zajezdnie dla tramwajów.
      Weny i czekam na nexta
      Pozdrawiam RosalieIris 😊

      Usuń
    2. Budyń z Luną - pozdrawiam z podłogi.
      Szkoła to ZŁO.
      ja codziennie jadąc do szkoły widują zajezdnię tramwajową.
      Okej

      Usuń
  4. Nie moge, no nie mogę!XD za każdym razem rozwalasz mnie z każdej strony! Zajezdnia tramwajowa...chyba nie każdy wiedział nawet co to znaczy,no pani Pomfrey :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za taki komentarz. Jestem mega szczęśliwa, że ktoś tak uważa!
    Okej

    OdpowiedzUsuń

JEDEN KOMENTARZ = JEDEN SZCZUR DLA GRZEGORZA
nie bądź obojętny na jego los

Szablon

Obserwatorzy