niedziela, 27 marca 2016

Rozdział !@. Kur... czę

Czarodzieje, Czarownice, jajka, barany, króliczki i kurczęta!

Ponownie przybyłam by zadowolić was rozdziałem.
No wiem, że jest krótki. I mało ogarnięty. I trochę taki dziwny. I… cóż, nie jestem z niego zadowolona, ale pisząc to coś byłam w stanie po trzech kawach, więc… głupawka działała w najlepsze.
I tak. Życzenia. Ten… mówiłam, że mi nie idą? Szczęścia chcecie? Zdrowia? Życzcie sobie czegoś i wiedzcie, że się pod tym podpisuję (wykluczam jedynie śmierć i trwały uszczerbek na czyimś zdrowiu).
Jakby się uprzeć, można by wyszukać w tym rozdziale jakiś związek z Wielkanocą. Tak.
Dobra, to tyle. Teraz kolejna zagadka.

Tu, w marmurowych ścian osłonie,
Wśród mlecznobiałej pościeli tonie
Złocista kula w błogim śnie
(o tym że jest tam każdy wie).
I chociaż w twierdzy tej drzwi nie spotkasz,
wielu włamuje się doń do środka.

Można zdobyć 10 punktów (Ravenclaw, weź się w garść, bo wstyd mi za was!).
Okej


* * *

- Ej, zauważyliście, że McGonagall nie sprzątnęła tego lodowiska? – spytała Sharon, myjąc podłogę.
- Tak, Sharon, nadal mam ci za złe, że go nie widziałem – odezwał się naburmuszony Alex, siedząc na łóżku.
- Alex, kochanie, dziś wieczorem wychodzisz, więc będziesz miał jeszcze czas skręcić kark.
- Sharon, mi nie chodzi o zobaczenie zbyt wielkiej ilości lodu. Mnie chodzi o zobaczenie tych wszystkich roześmianych gęb na owym lodzie – wytłumaczył chłopak.
- Tak, roześmiana gęba Jamesa zdecydowanie była na lodzie – parsknął Will, wyżynając brudną ścierkę, co przecież nie było szczególnie radosnym zajęciem.
- Will, cholero, jeszcze raz wrócisz do tego tematu, a nogi z du… tak, Pani Pomfrey?
- Zaraz będziesz musiał dłużej zastać. Jeszcze raz usłyszę z twoich ust przekleństwo…
- Ale cholera nie jest przekleństwem. To taka choroba, która polega na…
- Doskonale wiem, panie Potter, czym jest cholera.
- To dobrze, bo żeby uczeń tłumaczył pielęgniarce na czym polega coś, czym ona zajmuje się na codzień...
Przerwała mu ścierka, która wylądowała na jego włosach.

- Nie zapomnij umyć nocników – przypomniała kobieta.
Gdy wyszła, James zaczął się skarżyć.
- Kto, pytam się kto, używa jeszcze nocników?
- Nikt – odparł Alex, kładąc się na łóżku. – Są czyste. Ale mają się błyszczeć.
- Nie pomagasz – stwierdził chłopak.
- A mam? Przecież nie ja dostałem szlaban. A dostałbym, gdybyście poczekali z tym lodowiskiem.
Blondyn od niechcenia bawił się różdżką.
- Alex, nie chciałbyś teraz szorować podłogi – stwierdziła Sharon.
- Teraz, ani nigdy potem, królewiczu – dodał Will.
Alex gwałtownie usiadł.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie królewiczem…
- To co, panie Bulstrode? – odezwała się Pani Pomfrey, ponownie wchodząc do pomieszczenia.
- To powiem mu, by tak nie robił – stwierdził pokornie chłopak, opadając na poduszki.
Will wyszczerzył się do niego.
- Przyjąłem do wiadomości.
Pielęgniarka ponownie zniknęła. Najwyraźniej cudowną zabawą było dla niej wchodzenie akurat wtedy, gdy uczniowie mieli powiedzieć coś niestosownego.
- Alex, daj mi na chwilę różdżkę.
- A proszę?
- O co? – udała zdziwienie Sharon.
- Chodzi mi o magiczne słowo…
- Accio?
- Argh! – westchnął Alex.
- Chodzi o pirata? – spytał James, podnosząc nagle głowę znad podłogi.
- O co ci chodzi? - zdziwił się blondyn.
- A! No tak! – brunet udał facepalm. – Jesteś Emily?
- O co ci, do jasnej cholery, chodzi?
- Nie. W takim razie to z pewnością Greta.
- Czekaj, ja wiem. Udaje samego siebie! Chciał nas zmylić! – powiedziała Sharon, rozumiejąc, że James zaczął grać w grę pt.: „zgadnij kim jestem”, ale bez wiedzy Alexa.
Chłopak chwilę wpatrywał się w nich nic nie rozumiejąc, ale po sekundzie jego twarz wyrażała zrezygnowanie. Nie chodziło tu o to, że się poddał, ale o to, że nią mógł uwierzyć w ich brak inteligencji.
- Jesteście niemożliwi.
- No, teraz to jest z pewnością profesor Brown! – krzyknął Will, zresztą niezwykle trafnie. Ich nauczycielka astronomii powtarzała te słowa średnio trzydzieści razy na lekcję.
Wszyscy parsknęli śmiechem, włączając w to nawet Alexa.
- Panie Smilenice, niech pan pozwoli na chwilę – odezwała się Pani Pomfrey, po raz setny pojawiając się w drzwiach.
Will podniósł się i posłał pozostałej trójce zrezygnowane spojrzenie, po czym wyszedł.
James sięgnął do kubła z wodą i również wyżął ścierkę.
- Ja się zaraz zabiję.
- Wykorzystaj okno, bo topienie się w brudnej wodzie nie sprawia przyjemności – stwierdziła pomocnie Sharon.
- Nie… spadek z dużej wysokości nie jest przyjemny – uznał Alex, pamiętając ból w złamanej ręce. – Ja ci polecam przedawkowanie.
- Czego?
- Jak to czego? – odezwali się chórem pozostali, parodiując słabą reklamę. – Eliksiru miłosnego!!!
- Tak. A potem zacznę wymiotować sercami…
- Gdy jesteś zakochany, nie jesteś sobą… Ale inną drogą, to ciekawe, w kim byś się zakochał.
- Nie dobijaj mnie. Dziewczyny są dziwne.
- No bardzo mi miło… - oburzyła się Sharon.
- Nie chodzi mi o to, że jestem homoseksualny, jak Albus, ale po prostu… no nie, jak na razie. I znając życiem jeszcze długo nie – kontynuował James, ignorując różnooką.
- Och, nie martw się, kiedyś znajdziesz miłość życia - pocieszył go Alex, szczerząc się od ucha do ucha.
- Czy ja się, kur…
- Co pan chciał powiedzieć, panie Potter? – przerwała Pani Pomfrey, wchodząc do pokoju i prowadząc Willa, niosącego ręczniki. Albo wszyscy domyślali się, że to Will, bo niezbyt go było w tym wszystkim widać.
- Kurczaczki pieczone – odparł James z miną niewiniątka.
- Masz coś do biednych kurczaczków?! – góra ręczników odezwała się oburzonym głosem Willa.
- Nie. Po prostu uznałem, że to lepsze niż kurka wodna.
- Co jest w nich lepszego od kurki wodnej?! – włączyła się Sharon.
- Nic.
- To czemu wybrałeś je, a nie kurkę wodną? Ona się czuje dyskryminowana! – dodał Alex.
- Równie dobrze mógłbyś powiedzieć kurczę blade, ale najwyraźniej ono nie było nawet brane pod uwagę! Jak byś się czuł na jego miejscu?! Miło by ci było? – Will zaczął walczyć o honor trzeciego zawodnika.
- Nie. Przepraszam was, kurko wodna i kurczę blade, naprawdę nie…
- Och, rozumiem, że teraz udajesz, iż kuropatwy nieziemskie nie istnieją, co? Tyle był wart wasz związek? Po tygodniu udajesz, że się nie znacie, tak? – powiedziała Sharon.
- Jakie kuropatwy nieziemskie, o czym wy mówici…
- Jakie kuropatwy? Jakie kuropatwy? – powiedział piskliwie Alex. - Ciesz się, że ich teraz tu nie ma! Oczy by ci wydziobały na wieść, że je ignorujesz!
Pani Pomfrey przypatrywała im się z rosnącym przerażeniem.
- Nie ignoruję ich! Po prostu na chwilę wypadły mi z głowy!
- Tłumacz się, tłumacz – skwitował Will. – Już nigdy nie odzyskasz ich zaufania!
- I przyjdzie też armia kurniszunów zielunych, nie zapumnij u nich! Z pewnuścią również nie będę zaduwulune! – stwierdziła Sharon z rosyjskim akcentem.
Pani Pomfrey zniknęła jak kamfora.
Czwórka przyjaciół spojrzała na siebie porozumiewawczo, co czym ryknęła śmiechem.
- Sharon, jesteś pewna, że to co wsypałaś do wody, to proszek do mycia podłogi tak? Bo wiesz, mógł to być jakiś nieznany narkotyk...
- Nie, pewna nie jestem – przyznała się Sharon z wielkim wyszczerzem na twarzy.
- Najwyraźniej nie docenialiśmy naszej Pielęgniarki! Bo to w jej szafkach był ten domniemany proszek, nie?
- Nie tylko pielęgniarki. Niepozorny profesor Longbottom z pewnością maczał w tym palce. Ktoś przecież musiał to stworzyć!
- Zaraz… się… uduszę… - mówił James przez śmiech, nie mogąc złapać tchu i tarzając się ze śmiechu po ziemi.
Chwilę potem potrącił kubeł ręką i brudna woda rozlała się po podłodze.
Zapadła cisza.
- Ups – jęknął brunet
- Wstawaj – zarządziła Sharon. Jej ton stał się zimny, a cała rodość zniknęła.
- Sorry, nie chciałe…
- Powiedziałam wstawaj.
James jak najszybciej umiał wykonał polecenie.
- Alex, dawaj różdżkę.
Blondyn posłusznie podał jej przedmiot, o który prosiła. Gdy dziewczyna miała taką minę, wykonywało się jej polecenia bez gadania.
- Glacius.
Cała woda zamarzła, zamieniając skrzydło szpitalne w nowe lodowisko.
- Chciałeś lód? Masz lód – uśmiechnęła się dziewczyna i przejechała na próbę parę metrów.
Po chwili cała czwórka jeździła, ignorując fakt, że wyglądają, jakby byli niedorozwinięci.
Gdy pół godziny później wróciła Pani Pomfrey, uznawszy, że głupawka już im przeszła, zastała wszystko idealnie posprzątane i lśniące czystością.

I kogo w takiej sytuacji by obchodził fakt, że Sharon lubi zaklęcie „chłoszczyść”? 

17 komentarzy:

  1. No po prostu miodzio, ale jakby słabo pasuje klimatem do wielkanocy. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie pasuje XD. Całkowicie. Chyba, że wspomnienie o kurczakach się liczy :D.
      Okej

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Tak. Hufcio-Pufcio zdobył punkty.

      Usuń
    2. Wypadałoby w końcu skomentować, dawno tego nie robiłam...
      Spojrzałam na zakładkę z postaciami i OMG TAM JEST PÓŁ MOJEGO OTP, MÓJ KOCHANY STILES <3 OMG jak ja kocham, mój kochany sarkastyczny dupek <3 Stiles <3 ....znaczy się Dylan
      Pomysł z lodowiskiem był bardzo huncwocki, chyba poszukam sobie coś z nimi, ale nie, bo większość skupia się na Lily, a Peter jest tłem.
      Poppy mój mistrz wejść

      Usuń
    3. A właśnie chciałam napisać odpowiedź, eh... ale dobrze, że są tu puchoni bo na blogach to często gatunek wymarły ;)

      Usuń
    4. Wiele osób nie uważa się za puchonów, bo puchoni są mili i słabi. Tiara przydziały mówi o wierności przyjaciołom i uporze nie ma tam nic o byciu miłym i nie wiem skąd się wzięło takie spojrzenie na mój dom

      Usuń
    5. Umarłam, czytając twój komentarz, naprawdę :D.
      Pomysł z lodowiskiem wziął się od takiej jednej sytuacji...
      No właśnie. Ja mam dosyć Jily. Huncwoci rządzą.
      Uwielbiam Hufflepuff! To mój ulubiony dom. Ja też nie rozumiem tej domniemanej słabości (Cedrik!). Mimo to wiem, że bym się nie nadawała do tego domu, toteż trzymam z Rawenclawem.
      no cóż, dzięki za komentarze :D
      Okej

      Usuń
    6. Ja też się nie nadaję, ale uważam, że Hufflepuff to bardzo fajny dom.

      Usuń
  3. Boże... ryłam się przez pół rozdziału XD twoi bohaterowie przebiją wszystko, hucwoci to w porównaniu z nimi drętwe kije XD
    Weny!
    Ireth

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby takie krótkie zdanie, taki krótki komentarz, ale usłyszeć, że moje postacie są lepsze od tych Rowlling, to jest... nie do opisania.
      Mega dziękuję!
      Okej

      Usuń
  4. Pozwól iż z powodu mojego obolałego nadgarstka napisze ze super i ryplam ze śmiechu.
    Qeby
    Pozdrawiam RosalieIris
    Soery za bledy niw chce mi suw poprawiać bo rwka,boli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko. Ważne że skomentowałaś C:.
      Zdrowiej
      Okej

      Usuń
  5. Nie mogę. Po prostu nie mogę. Śmiałam się jak debil. Ten dialog o kurkach i reszcie... Na Merlina, chyba muszę sobie to gdzieś zapisać! Ten rozdział to mistrzostwo! ~ J.K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O boże, dziękuję!
      NAPRAWDĘ POPRAWIŁAŚ MI HUMOR!!!
      Okej

      Usuń
  6. Te wszystkie dialogi...rozwalasz mnie XD na małe kawałeczki!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam to robić :D
      Strasznie się cieszę, że mi się udaje.
      Okej

      Usuń

JEDEN KOMENTARZ = JEDEN SZCZUR DLA GRZEGORZA
nie bądź obojętny na jego los

Szablon

Obserwatorzy