Czarnoksiężnicy,
wiedźmy, i ci dobrzy, i ci źli!
To jest rozdział jakby co.
Tak, nic ciekawego się w nim nie dzieje,
co więcej jest trochę nudnawy i „słodki”, ale nie będę was zniechęcać! Przeczytacie,
zobaczycie, sami ocenicie, tak?
I wówczas miło by było dostać
komentarz.
Zastanawiam się, czy nie wstawić w
ten weekend jeszcze jednego posta, by wam zrekompensować to coś.
Może…
A może nie...
Nadal się zastanawiam...
W każdym razie wchodźcie i
oczekujcie, bo będzie fajnie XD.
Ta zła
Okej
***
- Jezu.
Margaret
otworzyła szeroko oczy, gdy Victoria, niska dziewczyna o blond włosach,
pokazała jej czasopismo z artykułem o Alexie.
- Boże! –
poprawiła ją dziewczyna. – Oni mają rację!
- Jezu –
powtórzyła Margaret, nie zważając na rozanieloną koleżankę.
- Nie będę się z
tobą kłócić. Czytaj sobie dalej, ja idę na kolację.
I wyszła.
Margaret
wpatrywała się w uśmiechniętą twarz chłopaka na zdjęciu. Ale nie był to jego
prawdziwy uśmiech.
To było coś w
stylu: „Kurde, muszę się uśmiechać, choć to głupie. Czemu oni wszyscy to
idioci? Błagam chodźmy do domu, bo zaraz tu umrę. Nienawidzę aparatów. Mamo,
weź przestań, to co robisz wygląda głupio. Mamy w domu żyletkę, tudzież proszek
do pieczenia? Chcę się pociąć. Jeżeli dłużej tu będziemy stać, to magazyny będą
pisać o samobójstwie, a nie istnieniu przystojnego syna Minister Magii” w
jednym. A ona, znając Alexa dość dobrze, zamiast zgadzać się z magazynem, bała
się o jego psychikę. Normalnie też by była cała w skowronkach i wycięłaby sobie
jego zdjęcia, które powiesiłaby nad łóżkiem, gdyby nie fakt, że chłopak jest na
nich ewidentnie nieszczęśliwy oraz zdecydowanie by tego nie chciał, bo z tego,
co ona wiedziała, nie był typem faceta lubiącego oglądać siebie na każdym kroku
(albo nad każdym łóżkiem). Po prostu… nie. Miała wrażenie, że gdy ten magazyn
dotrze w jego ręce, chłopak będzie chciał skoczyć z wieży Astronomicznej.
Wtedy przez drzwi
dormitorium wparowała Sharon (czy ona zawsze wchodzi z hukiem?), a Margaret, po
jednym rzucie oka na nią, wiedziała, że artykuł wpadł również w jej ręce.
Dziewczyna
dostrzegła ją, leżącą na łóżku z magazynem w dłoni.
- Odłóż to.
Błagam, odłóż to, bo coś sobie zrobię. Albo tobie. Albo temu. Komukolwiek.
Cokolwiek. Byle bolało jak diabli.
Margaret
spojrzała się na nią z przerażeniem. Sharon była aktualnie Nemezis połączoną ze
wszystkimi Eryniami. Nie pozostało nic z wczorajszego chrobotka.
- On wie, prawda?
- Wie. –
dziewczyna rzuciła z impetem torbę obok swojego kufra i z takim samym impetem
zaczęła go przeszukiwać.
- Jest bardzo
źle?
Dziewczyna
uniosła na chwilę głowę, ale uśmiech, który Margaret zobaczyła, nie miał w sobie
cienia radości.
- Jest lepiej niż
powinno.
Te słowa naprawdę miały w sobie coś demonicznego.
Blondynkę
przeszedł dreszcz.
- Wiesz co? Głodna jestem. Idę na kolację. A ty?
─────────────────────────────────────────────────────
W Wielkiej Sali
jak zawsze było tłoczno, głośno i ruchliwie. Nie można się temu dziwić, w końcu
wpuszczenie paru setek nastolatków do jednego pomieszczenia nie sprzyjało ciszy
i spokojowi.
Tym razem Alex
miał wrażenie, że wszyscy się na niego gapią.
Owszem, dorastał
sam. Owszem, miał sławnych rodziców. Owszem, sam był teraz sławny. Ale
nienawidził gapiących się ludzi. Naprawdę. Gdyby miał czas i możliwości, a nie
miał serca i sumienia, wszystkim zerkającym na niego ukradkiem wyciąłby oczy.
Starał się dostać
na swoje miejsce najciszej, jak potrafił, a i tak zwrócił uwagę połowy osób na
Sali.
Miał ochotę
walnąć się otwartą dłonią w twarz.
„Błagam, niech
ktokolwiek odciągnie te spojrzenia ode mnie”.
Usiadł przy
Evanie, który zerknął na niego i uśmiechnął się wrednie.
- To jak, młody
bogu, przeczytałeś artykuł? – spytał.
Alex obrzucił go
nienawistnym spojrzeniem.
- Przysięgam,
jeśli miałeś z tym cokolwiek wspólnego, poćwiartuję cię i spalę, a w ogniu będę
piec pianki, jednak tobie żadnej nie dam, bo będziesz się palić.
- Nie ma to jak
pianki o moim aromacie. Nie mogę się doczekać kolejnego numeru pełnego listów
od twoich adoratorek, a ty?
Alex władował
sobie ziemniaka do buzi, próbując wymigać się od odpowiedzi i zerknął na wrota
do pomieszczenia, przez które właśnie wchodziła Sharon i jej przyjaciółka,
Margaret.
Sharon żwawo
gestykulowała, a blondynka przyglądała jej się z uśmiechem.
Dziewczyna zdecydowanie
miała nadwagę, ale zdawała się tym nie przejmować. Miała na sobie szary sweter
do kolan, pełniący rolę sukienki. Mocno kręcone, blond włosy spróbowała
ujarzmić błękitną opaską, która była dopasowana kolorystycznie do rajstop. Alex
nie wiedział, dlaczego zauważał takie rzeczy akurat u niej. Wiedział jednak, że
zdecydowanie była jedną z ładniejszych dziewczyn, jakie widział.
Evan zauważył, że
patrzy się w tamtym kierunku i nie omieszkał się tego skomentować.
- Widzisz ją? Ma
obrzydliwe włosy. Przypominają mi pomidora – blondyn dopiero teraz zorientował
się, że chłopak mówi o Sharon. – A na tego pomidora jeszcze położyła dywan. Już
ja mam lepszy gust od niej – brunet poprawił przydługie włosy.
Alex mógłby się z
nim spierać.
- Błagam cię,
Evan, ona jest moją przyjaciółką. Bądź tak dobry i się zabij.
Sharon pochwyciła
jego spojrzenie i mrugnęła, po czym kontynuowała swoją rozmowę z Margaret.
- Kiedy ja mam
rację. Już ta gruba obok niej bardziej przypomina dziewczynę. Choć nie byłbym
taki pewny. Cycki ledwo widać w fałdach tłuszczu…
Z jakiegoś powodu
jego wypowiedź niesamowicie zdenerwowała chłopaka.
- Możesz. Się.
Łaskawie. Zamknąć.?
- Uuu… bronimy
gorszych? Co jest, Alex? Czemu się z mugolakami zadajesz? A może chcesz, by w
innym magazynie ktoś, kto usłyszał tę rozmowę, powiedział, że nie dość, iż
jesteś przystojny, to jeszcze łaskawy i dobry?
Alex spojrzał na
niego z niedowierzaniem. Emocje kotłowały się w nim jak eliksir rozbudzający. W
myślach już układał plan zbrodni bez dowodów (użyłby sopla lodu).
Zamiast tego
spojrzał na niego z odrazą.
- Wiesz co? Wal
się. Po prostu się wal, debilu.
Wyszedł z
Wielkiej Sali i ze złością ruszył po schodach do dormitorium.
- Alex, poczekaj
chwilę! – krzyknął za nim kobiecy głos.
Chłopak
przystanął i spojrzał się przez ramię.
Ujrzał biegnącą
za nim Margaret.
- Cześć – zaczął,
bo nie wiedział, co powiedzieć.
- Jak się
czujesz? Słyszałam, że wiesz. Idioci musieli to napisać, prawda?
- No. Ale w
niczym nie mieli racji.
- Trochę mieli –
powiedziała Margaret, nim ugryzła się w język, po czym spłonęła rumieńcem.
- Miło, że tak
twierdzisz – uśmiechnął się serdecznie chłopak. – Ale po co za mną pobiegłaś?
- Po pierwsze
spytać, jak się czujesz. Po drugie spytać, jaka była ta sztuka. Po trzeci…
- Sztuka była
nudna jak cholera. Historia czarodzieja, co zakochał się w czarownicy, którą
był oczarowany. To była historia wzlotów i upadków ich miłości, przeplatanej
wierszami, uwaga, o miłości – przerwał jej. Uśmiechał się przy tym szeroko. –
Zdaję się, że zasnąłem w którymś momencie.
Spojrzał w jej
błyszczące oczy i zorientował się, że jest od niego o pół głowy niższa.
- Wyobrażam to
sobie – powiedziała.
- A po trzecie? - spytał chłopak.
- Co po trzecie?
- Nieważne.
- Ważne.
- Co po trzecie?
Bo mówiłaś, że po pierwsze, po drugie i po trzecie, ale przed trzecim ci
przerwałem…
- Nieważne - odparła tym razem blondynka.
- Ważne.
- Jak mówię, że
nie, to nie.
- Oboje jesteśmy
w błędzie.
Spojrzała na
niego z przebiegłym uśmiechem.
- Od kiedy to
uważasz, że zawsze mam rację?*
Chłopak przeklął
się w duchu. Nie wiedział, że dziewczyna zna ten tekst. Ale najwyraźniej
wiedziała dużo więcej, niż mu się wydawało.
- Dziesięć
punktów dla Ravenclawu – westchnął.
- Dobra, lecę.
Jeszcze nie zjadłam kolacji.
Pobiegła w górę
schodów, zostawiając go samego.
Chwilę jeszcze
wpatrywał się w punkt, w którym ostatni raz ją widział, choć nie miał pojęcia,
dlaczego.
Coś w niej go
intrygowało.
Nie miał tylko
pojęcia, co.
*„Zawsze masz rację. Ale jak się z tobą
nie zgadzam, to oboje jesteśmy w błędzie.
Dobra, oglądam Doctora Who i jest mega. Super rozdział, szkoda że krótki i prawie nic się ne wydarzyło.
OdpowiedzUsuńWeny i czekam na nexta
Pozdrawiam RosalieIris 😊
Doctor Who jest super !
Cieszę się.
UsuńKurde, muszę kiedyś obejrzeć doktorka, nigdy nie widziałam żadnego odcinka.
Dzięki za komentarz
Okej
Fajny ^^ ale... krótki! Więc powinna być szybka rekompensata w postaci wcześniejszego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie, wyczuwam lekki romans... a ja romanse toleruję tylko na blogach i w anime :) tak więc nie będzie mi przeszkadzać, jeżeli się rozwinie.
Twoja kolumna boczna doprowadza mnie do śmiechu za każdym razem XD tu mem, tu tekst, a Ireth leży i ryczy ze śmiechu :)
UsuńZrobisz jeszcze te punkty domów? Bo Aleksander mnie ubiegł z odpowiedzią :P
No właśnie zastanawiam się co do następnego rozdziału.
UsuńWyczuwasz lekki romans? Niemożliwe 0.o.
Super. O to chodzi u mnie z kolumną.
Dobra. Ostatnio po prostu odniosłam wrażenie,że ten pomysł nie spotkał się ze szczególnym odzewem, ale jeżeli się podoba to czemu nie? Po prostu będę pytania umieszczać nad rozdziałami.
Okej
Margaret + Alex = ? Algaret? Może być :)
OdpowiedzUsuńSharon i Will… Tylko biedny Jamie sam xD
Rozdział krótki, ale za to są częściej. Odpowiada mi to ;)
http://zyj-szczesliwie-nowe-pokolenie.blogspot.com/
Hmmm... Mogłoby być jeszcze Margex. Ale to twoje lepsze.
UsuńBiedny? A może jednak nie? Zobaczysz...
Cieszę się, że się podoba
Okej
Coś ostatnio mi szwankuje refleks i jestem pierwsza :( Przywykłam już do mojego miejsca na podium.
OdpowiedzUsuńWill nie może być z Sharon ON JEST MÓJ I BĘDĘ O NIEGO WALCZYĆ
Jak już mówiłam przy poprzednich rozdziałach uwielbiam Margaret i bardzo podoba mi się, że Alex nie jest taki "nie ważny jest wygląd, ale za moją dziewczyną musi się oglądać każdy chłopak".
Przez moją multifandomowość mój obraz Willa i Alexa jest niezgodny z twoimi opisami. Alexa widzę tak http://vignette2.wikia.nocookie.net/lady-bug/images/0/04/Adrien.PNG/revision/latest?cb=20150901023845 ,a Willa tak http://s3.zerochan.net/Saotome.Yoichi.240.1931419.jpg i mam nadzieję, że twoje rysunki naprostują mi spojrzenie na tych dwóch
Muszę cię zmartwić, bo Sharon to ja, a Will jest mój.
UsuńOpis tego, jaki Alex nie jest, wygrał internety XD.
Cóż, bardzo źle z twoimi wyobrażeniami nie jest, ale Alex wygląda za młodo, a Will za emowato XD.
Ja też mam nadzieję, że kiedyś skończę to rysować...
Może nawet dzisiaj?
Hmmm... zastanowię się.
Okej